Free Hit Counter

Szukaj na tym blogu

sobota, 30 kwietnia 2011

Przed łikendem, ale w łikend


Kończę dzisiaj tydzień prawdziwych męczarni, zmagań z własnym ciałem, leniem i różnymi innymi rzeczami. Z tej okazji wyczekiwane długo, może nie przez wszystkich, ale na pewno przez sporo osób pingwiny. A na łikend majowy ( nie mylić z łikendem właściwym, który trwa od wczoraj ) jadę do Pionkowa, a co! Tak wiem, że jest masa różnych miejsc dziwacznych w Polszy lepszych, ale bywam tak rzadko, że sobie nie odmówię. A kto wie, może uda się ten pobyt zaaranżować nie samotnie?

czwartek, 28 kwietnia 2011

Po świętach


Dawno mnie nie było... No ale była przerwa świąteczna, która tradycyjnie zgodnie z przewidywaniami moimi mnie wykończyła, zamiast pozwolić się zrelaksować. I tutaj pozdrawiam wszystkich, którzy wpadli na grilla i przewinęli się przez "blaszaka" w ciągu tych trzech dni. A co to jest w tym poście, zapytacie. Ano jest to finalna wersja projektu okładki płyty dla kapeli znajomej z Pionek. Jak ktoś zainteresowany, to polecam odwiedzić:



http://www.youtube.com/user/funkoffpl

wtorek, 19 kwietnia 2011

Goła baba LIX w loczkach


Witam kolejnego dnia ponurej egzystencji w promieniach słońca, które nijak nie chce się wpasować w szarość i obskurność kompozycji otoczenia. Ny, ale toż jest to żywy przykład pozytywizmy Św. Tomasza ( zaliczyłem zerówkę z historii filozofii na 3: mogę cwaniakować ). O czym to ja? Aha, no i zoczyłem pierwszy odcinek wreszcie wyemitowanej "Gry o tron" na podstawie przegenialnych książek Georga R.R. Martina. Pierwszy odcinek, jakby wyciąć sceny ważne dla fabuły, to by wyszło soft porno. Same gołe cycki, tyłki i kopulacje... Wiedzą, jak serial zareklamować. Pozdrawiam wszystkich w to słoneczne popołudnie, szczególnie tych, którzy tak, jak ja jeszcze nie odespali łikendu.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Po nie działek


Witam po nie działce, czyli na trzeźwo. Łikend mogę swobodnie opatrzyć metką "Najbardziej wyczerpujące 3 dni pracy". It's arma- goddamn madafuckin' -ggedon, jak śpiewa pewien pan o dyskusyjnym image'u. No, ale po łikendzie już jadę z regeneracją, będzie na blogu z pewnością przerwa świąteczna, ale zanim nastapi, to w ciągu najbliższych dwóch dni coś postaram się naprodukować. Paradoks na dziś: Im lepszy był łikend, tym mniej się jest wypoczętym.

sobota, 16 kwietnia 2011

Kuczak po Hussyańsku


Takie coś wysmarowałem kiedyś na jakimś wykładzie. jakieś bliżej nie zdefiniowane sajens fiksidło lekko inspirowane Infinity, które z koleji jest lekko inspirowane na twórczości pana Masamune Shirow. A poza tym zrobiłem sobie do jedzenia pałeczkami takie przepyszne duszone kawałki piersi kuczaka na ostro z ważywami podane z dzikim ryżem, że nie ma słów. Polecam, po przepis można się zgłosić.

środa, 13 kwietnia 2011

Być, jak architekt krajobrazu


Tak na dzisiaj dla odmiany krótki komiks o tym, jak powinien działać każdy z nas - architektów krajobrazu, przynajmniej od ideologicznej strony zagadnienia. Że się nie da w ten sposób? Zadziwiające, prawda? Ale było by całkiem fajnie, tak mi się wydaje, niestety świadomość relatywności rzeczy nie daje do końca traktować świat zero jedynkowo, a czasem aż by się chciało. Tak, słyszałem od wielu osób, że binarny świat byłby nudny, dzięki czemu mogę im z przekąsem odpowiadać, jak na coś narzekają, że to są elementy tej ich lubianej różnorodności. Jakiś mi taki filozoficzny wpis wyszedł... czyli pora jakiś obiad ogarnąć. Pozdrowienia i do-zo-na-me-czu.

wtorek, 12 kwietnia 2011

A dzisiaj wtorek


Eh... to jest coś, wszedł we mnie straszliwie pozytywny nastrój i zakotwiczył mocno. Zaczynam dzień dzisiejszy od przesłuchania czeskiego, a potem iberyjskiego ska. Dzisiaj w publice będzie można posłuchać Leningradu, a co! A tymczasem nowe pingwiny przed wyprawą na uczelnię i do roboty. Z żartu w kąciku jestem jakoś szczególnie dumny, a wymyśliłem go już przed łikendem. Pozdrawiam i dobrego dnia życzę.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Your choice...


a to z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy piszą prace magisterskie/ licencjackie/ inżynierskie. Wasz wybór, czas jeszcze jest przecież. A tak na serio, to można całkowicie z innej perspektywy traktować ten rysunek z wykładu i wywołać w głowie smutne myśli i refleksje nad przyszłością dzisiejszej młodzieży... Eh... jak tak dalej pójdzie to mi mole zeżrą czerwoną flagę zanim będzie okazja wywiesić i co to będzie? Dobrego wieczoru, ja szukam dalej dobrego ska, a może nawet coś narysuję?

Bonus na czasie VII - politycznie, a co.


Nie było nic z okazji rocznicy, oprócz złośliwego żartu z nadania honorowego obywatelstwa miasta Radomia Lechowi Kaczyńskiemu, który jednak wygłaszam na żywo. No to tak jakoś mi się skojarzyło, a że przy okazji jest to najlepszy Lobo, jakiego udało mi się naskrobać do tej pory, to dlaczego się nie pochwalić? Po czecie - dawno nie było nic politycznego. Wieczorem kolejny post pewnikiem, chyba, że ktoś ma info o jakiejś dobrej imprezie ska w Lublinie dzisiaj?

piątek, 8 kwietnia 2011

Friends XIV - chodzenie


I oto nastał kolejny piątek naszej egzystencji. Dwie wiadomości z tym związane mam we głowie: po pierwsze, to pierwszy piątek od 3 tygodni, kiedy mam wolne, a po drugie, to wcale mi się nie chce iść na miasto na piwo. Chyba więc zakotwiczę się w pokoju, a może nawet w łóżku, gdyż nie mogę się przez ostatnich kilka dni wyspać w ogóle. Jak nie praca, to "znowu poranne pociągi"( cyt. Kazik ), a jak nie one, to na rano wydział. I tak w koło Mateju. Co poradzić, zapraszam na nowy odcinek friendsów, a ja chyba dryfuję na łoże. Miłego łikendu rozpoczęcia!

czwartek, 7 kwietnia 2011

Szkice też w biegu


No bo jak to, miałby być prawie cały tydzień bez żadnej golizny? Ktoś mi ostatnio zresztą mówił, że bardzo lubi rysunki z pozostawionymi jeszcze liniami konstrukcyjnymi. Coś w tym jest, bo zasadniczo też lubię takie szkice niedokończone. Szkoda, że same w sobie nie przedstawiają wartości żadnej, no chyba, że to szkice Luisa Royo. Postaram się ponadrabiać zaległości, ale nie wiem, czy mój grafik mi na to pozwoli.

Jebus w biegu


Weźcież dajcie spokój z tym wszystkim. Nie ma człowiek na nic ani kawałka czasu wolnego. Normalnie, jakbym był pracownikiem dużej korporacji mającej siedzibę gdzieś w centrum Warszawy... takie tempo, że szok. Cóż więcej dodać, jebusy do oderwania się od pisania mgr-ki, czy innych takich. Ani trudne, ani proste, można je połączyć w jeden.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Orgazm żołądkowy


No cóż... zrobiłem sobie takie żarcie, że może dojść do czegoś takiego. Ale my nie o tym przecież. Była niedzielna, tradycyjna przerwa i już minęła. Nie wiem czemu tak się dzieje, że w poniedziałkowe zajęcia robię materiał na kolejne kilka postów. No to mam jakąś diablicę naszkicowaną na szybko, jebusy, dwa odcinki Friensów i dobry pomysł na kolejny kącik w pingwinach. Ale wszystko przed nami... a dzisiaj jest pierwszy dzień od jakiegoś czasu, kiedy znam datę i nie wydaje mi się, że jest dzień później.

sobota, 2 kwietnia 2011

Goła baba LVIII - Na stołku


To tak gołą babą otworzymy ten miesiąc w zasadzie. Bo dlaczego nie, skoro rysunek świeży, jeszcze ciepły. Ciekawe jest to, że jak wczoraj byłem święcie przekonany, że jest sobota, tak dzisiaj cały czas mi się wydaje, że jest 3 kwietnia... Ktoś ma jakieś pomysły, co może oznaczać taka podświadoma próba przestawiania czasu? Na pewno, że na coś czekam, bo w sumie tak jest, ale żaby od razu tak dwa dni z rzędu? Bo jak pójdę z koszyczkiem za wcześnie to będzie słabo. Pozdrawiam i tradycyjnie zachęcam do odwiedzin Publiki celem rockoteki zażycia.

piątek, 1 kwietnia 2011

Friends XIII - niekończąca się opowieść


Jejku, cały czas mi się wydaje, że dzisiaj jest sobota... i za każdym razem, jak sobie uświadamiam, że jednak nie, to nie wiem, czy się z tego cieszyć. Nic to jednak, dzisiaj czas Publiczny, zapraszam zdecydowanie na piwo. A jutro polecam rockotekę na kaca. O ile ktoś nie ma tak przewspaniałej możliwości, jak ja, żeby się napić kwasu z ogórków domowej roboty. A jak ma, to pozdrawiam i do zobaczenia.
 
Free Hit Counter