Free Hit Counter

Szukaj na tym blogu

środa, 30 czerwca 2010

Największe dzieło tego miesiąca


A oto i obiecane dzieła, nad którym pracowałem od kilku miesięcy. Nie jest to całość, ale podsumowanie dzisiejszego dnia. W sumie mimo takiej groźby nie udało się zostawić w drukarni równowartości miesięcznej opłaty za mieszkanie. Wielkie podziękowania dla Pani w xero, która za kilka uśmiechów pozwoliła zaoszczędzić kilka dych.

Forwards!


Ny, praca inżynierska podrukowana w całości, żar leje się z lekko zachmurzonego nieba, jak olej napędowy z dystrybutora. Wczoraj robiąc ostatnie widoki do projektu z rozpędu machnąłem takie cuś, czyli propagandowy plakat traktujący o moim kierunku studiów. Wymaga dopracowania, ale zrobiłem go w 7 minut. A wieczorem dzisiaj moje największe dzieł w tym roku.

niedziela, 27 czerwca 2010

Skrobanie


Dzień kolejny minął, jak szło w pewnej piosence. Siedzę i ostro pracuję na tytuł techniczny. Ale żeby nie było straszliwych przerw i dziur, to proszę bardzo, do wglądu dwa świeże szkice. Chwilowo nic dużego pewnie nie będzie się pojawiało, ale postaram się utrzymać tempo i wrzucać mniejsze formy. Trzymajcie się, tymcza.

sobota, 26 czerwca 2010

Sobbota


Witam witam. Zapytacie, co tam u mnie? Nie? No to nie będę opowiadał. Ostatni tydzień, jak dobrze pójdzie i będę pretendował do tytułu Pana Inżyniera. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to sobie zrobię tabliczkę i powieszę na drzwiach do pokoju. Skłamałbym mówiąc, że zawsze chciałem to zrobić, ale sama idea napawa mnie dzikim entuzjazmem. No, ale nic, tymczasem wracam do pracy.

środa, 23 czerwca 2010

Jebusik na środę


A teraz trzeci element blogowy, czyli jebus. Spokojnie to tylko tak dzisiaj, jutro będzie nowy odcinek pingwinów. A co poza tym? Szkoda gadać po prostu. Mam nauczkę na przyszłość, żeby nie wybierać jako promotora kogoś, kto wydaje się w porządku, ale wziąć sobie najnudniejszego, najbardziej zapatrzonego w treści merytoryczne wykładowcę. Ale po japkach, jak się mawia. Czy tam po ch**u, jak mawia się równie często. Niby koniec miesiąca, jak co miesiąc, a tu normalnie trochę, jakby się na koniec końców zanosiło. No, ale nic, jebus macie do rozwiązania, nie ma co się zamartwiać.

wtorek, 22 czerwca 2010

Goła baba XLIII - bo dawno nie było


No to jedziemy obrazoburczo, nie może być nudy i dłużyzny, jak w Polskim filmie. Zwłaszcza, że będzie nowy prezydent, czyli będą zmiany ( tak, tak, wierzmy w to choć przez chwilę ). Hmm... ale nie ma sensu dywagować nad polityką, stronnictwa patriotyczno- religijno- ksenofobiczne już wiedzą, że Polska zostanie sprzedana ruskim. No i fajnie, ja tam umiem czytać cyrylicę. A tym czasem postuluję o doping dla reprezentacji Mexico w dzisiejszym meczu, o.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Święta, święta


Ha! Jakie to święta pewnie się zastanawiacie, prawda? Ano świętujemy demokrację, po spełnieniu swojego obowiązku wobec ustroju i oddania głosu w wyborach. Niestety mój kandydat nie przeszedł do drugiej tury, a szkoda. Ale nie ma co się nad tym rozwodzić, tylko szykować się do zagłosowania w następnej turze. A do tego czasu trzeba dopingować reprezentację Mexico, której kibicuję na miszczostwach. A, to, że się niezbyt pojawiają gołe baby, to nie znaczy, że ich nie rysuję od czasu, do czasu, ale tworzę takie niepokazywalne prace. Ale może coś obrazoburczego się pojawi, obaczym.

środa, 16 czerwca 2010

Tymczasem w RPA


Kolejny post związany z mistrzostwami w RPA. Oglądam nadal twardo mecze i słucham narzekania komentatorów na wyjące podczas spotkań wuwuzele, które zagłuszają wszystko na boisku. No, ale co się dziwić, skoro ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby rozdać murzynom trąbki, to trąbią. Dobrze, że im nie dali wibratorów. A poza tym co? A poza tym zakończyłem właśnie 3 letni przedmiot: Projektowanie obiektów architektury krajobrazu. I to z wynikiem 4.5, więc całkiem poprawnie. Tym sposobem mam średnią 4.25 w tym semestrze póki co. Heh, zobaczymy, jak się potoczy dalej. Aloha!

wtorek, 15 czerwca 2010

A tam grają...


Witam, dzisiaj mistrzowsko trochę. Przez ostatnie dni dzięki mojemu ultra-szybkiemu łączu oglądam sobie w zasadzie wszystkie mecze MŚ w RPA, w międzyczasie szlifując pracę inżynierską i oddając się innym, różnym ekscesom. Ciekawe, czy to z powodu natłoku nauki związanego z sesją ? Pewnie tak.

środa, 9 czerwca 2010

Tak po Juwenaliowy


No wiem, że już kawałek po juwenaliach wszelakich, ale nie będę się tym przejmował i zarzucę ot taki żart. Wracam tymczasem do zdychania sobie po cichu... Ta temperatura mnie zabije szybciej niż władze uczelni.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Dwa na rozgrzewkę


Po długim łikendzie tak zwanym. Ofiary politycznej wojny z dawnym systemem zostają męczennikami za wiarę, piloci krzyczą "Kurwa mać" zamiast "Jezu, Jezu" ( fakt się pomylił, o dziwo ), a w blaszaku nie ma portera. To łikend w pigułce, dodajmy tylko nieproszone na grilla komary i zawsze dobrą wizytę na wsi i w sumie komplet. A no i naoglądałem się MMA na Youtubie, polecam zapoznać się z postacią Fedora Emelianenki, jest nawet walka, w której rozwala Sylvię w 40 sekund.

wtorek, 1 czerwca 2010

Kupuję tylko... w photoshopie


Z okazji dnia dziecka zaliczyłem dzisiaj 11- godzinną sesję photoshopa w ramach przedmiotu: Projektowanie obiektów architektury krajobrazu. No, ale to koniec semestru, więc trzeba. Jak dojdę do siebie, to pewnie coś naskrobię i się pochwalę. Dobrey nocy.
 
Free Hit Counter